Pandemia odcisnęła swoje piętno na branży nieruchomości. Największa rewolucja czeka rynek biurowy

    0
    614

    Rok 2020 zmienił rynek nieruchomości, jak niemal wszystkie dziedziny życia. Deweloperzy wciąż nie mają pewności, w którym kierunku będzie on podążał w najbliższej przyszłości, ale liczą się z poważnymi zmianami. Będą one najbardziej odczuwalne w segmencie biurowym. Według szefa OPG Property Professionals, firmy doradzającej w zarządzaniu nieruchomościami, wzrośnie popyt na powierzchnie coworkingowe i niewielkie biura zlokalizowane blisko osiedli mieszkaniowych.

    Opustoszałe, przynajmniej częściowo, kompleksy biurowe, przerzedzona klientela centrów handlowych, przyspieszony wzrost e-commerce – wszystkie te skutki pandemii i kolejnych, bardziej lub mniej restrykcyjnych lockdownów przekładają się na popyt na rynku nieruchomości.

    Branża nieruchomości zamyka ten rok z dużym niepokojem i obawami o to, co będzie długofalowo. To, co było, na pewno już nie wróci i cokolwiek się wydarzy, będzie zupełnie inne. W różnych segmentach rynku to będzie wyglądało inaczej – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Michał Styś, prezes zarządu OPG Property Professionals. – https://prowadzenislowami.pl/ Branża handlowa stoi przed dużymi wyzwaniami, które częściowo są rekompensowane w branży logistycznej przeżywającej dziś swój renesans.

    Sukcesy segmentu logistycznego dają się łatwo wytłumaczyć rozwojem handlu online, przyspieszonym przez pandemię. Główny Urząd Statystyczny policzył, że w listopadzie w porównaniu z poprzednim miesiącem odnotowano wzrost wartości sprzedaży detalicznej przez internet w cenach bieżących o 47,9 proc. Udział tej sprzedaży zwiększył się z 7,3 proc. w październiku do 11,4 proc. w listopadzie. Jak informuje CBRE, popyt na powierzchnie magazynowe był rekordowy, a cały rok zamknie się prawdopodobnie z wynikiem ok. 4,8–5 mln mkw. wynajętej przestrzeni magazynowej.

    Duże wyzwania stoją również przed branżą związaną z handlem, która będzie się tak rozwijała, jak będą wprowadzane kolejne obostrzenia. Zresztą branża retail od wielu lat przeżywa pewne spowolnienie. Saturacja rynku już jest spora i tradycyjne galerie handlowe już nie powstają. Z kolei cieszą się popularnością centra handlowe typu convenience – stwierdza Michał Styś.

      Wicepremier Gliński: Igrzyska europejskie to szansa dla Polski w wielu wymiarach. Mogą być pierwszym krokiem w kierunku organizacji igrzysk olimpijskich

    Według CBRE w trzecim kwartale 2020 roku odwiedzalność centrów i parków handlowych osiągnęła poziom o ok. 10–15 proc. niższy niż w tym samym czasie 2019 roku. W tygodniach przedświątecznych – według Polskiej Rady Centrów Handlowych – spadki wynosiły 25–30 proc. Szacunki dotyczące przychodów galerii handlowych mówią o nawet 3,6 mld zł strat, a nie uwzględniają one jeszcze listopadowego zamknięcia. Zamiast myśleć o rozwoju, zaczęły więc walczyć o przetrwanie. COVID-19 spowodował, że wśród klientów wzrosło zainteresowanie ulicami handlowymi czy mniejszymi centrami, typu convenience.

    – Branża logistyczna, branża centrów dystrybucji na pewno będzie dalej zyskiwać na znaczeniu. Wolumen inwestycyjny inwestorów zagranicznych, którzy inwestują w ten sektor, będzie rósł. To chyba jest największy beneficjent tego, co się dzieje – mówi prezes OPG Property Professionals.

    W dużo gorszej sytuacji jest rynek hotelowy. Dla hotelarzy cały rok zamknie się znaczącymi spadkami, których nie zrekompensowało kilka miesięcy odmrożenia w podróżach i wprowadzenie Polskiego Bonu Turystycznego. Nie pomaga im także utrzymanie możliwości służbowego podróżowania. Z ankiety przeprowadzonej w listopadzie br. przez Izbę Gospodarczą Hotelarstwa Polskiego wynika, że prawie 90 proc. hoteli po wprowadzeniu rządowych obostrzeń ma frekwencję niższą niż 20 proc., a blisko 60 proc. – niższą niż 10 proc. Sytuację utrudnia fakt, że od 28 grudnia obowiązują jeszcze bardziej rygorystyczne obostrzenia, które w dodatku nakładają się na szczyt sezonu zimowego, czyli w okresie noworocznym i ferii szkolnych.

    Rynek biurowy czekają długotrwałe zmiany, w szczególności w kierunku większej elastyczności. Powodzeniem cieszą się takie wersje umów, które odpowiadają na tę potrzebę. Również elastyczne biura, biura coworkingowe, serwisowane będą zyskiwały długofalowo na popularności, choć teraz krótkoterminowo mają problemy spowodowane tym, że wiele firm przeszło na pracę zdalną – podkreśla Michał Styś.

    Praca zdalna w skali kraju dotyczy wprawdzie tylko kilku procent zatrudnionych, ale np. w regionie warszawskim w ten sposób wykonuje swoje obowiązki co szósty pracownik. Oznacza to, że wiele stanowisk pracy w biurach pozostaje nieobsadzonych, a firmy będą chciały optymalizować powierzchnię i czynsze najmu. Według Colliers International wzrost udziału renegocjacji w strukturze zawieranych umów najmu jest znaczący. W trzecim kwartale stanowiły one niemal połowę wszystkich podpisanych umów na rynku warszawskim. W porównaniu do analogicznego okresu 2019 roku jest to wzrost aż o 19 pkt proc. Najemcy wstrzymują decyzje o przeprowadzkach i przedłużają umowy o trzy–pięć lat na korzystnych warunkach w obecnych lokalizacjach. Pojawiło się także zjawisko podnajmu części swojej powierzchni biurowej innym firmom.

      Rekordowy rok portów w Szczecinie i Świnoujściu. Inwestycje w offshore i gazoport umocnią ich pozycję na Bałtyku

     Jednym z wyzwań, przed którymi stoją deweloperzy i właściciele budynków biurowych, będzie utrzymanie możliwie najniższego poziomu pustostanów – ocenia ekspert. – Deweloperzy mieszkaniowi będą myśleć bardziej kompleksowo o swoich osiedlach, które przejdą pewnego rodzaju transformację w projekty wielofunkcyjne, gdzie może się pokazać część biurowa, bo będzie to odpowiadało na potrzeby pracowników, którzy niekoniecznie chcą pracować z domu, a nie chcą też długo podróżować. Dodatkowo przestrzenie te będą wyposażone w funkcje zakupowe i gastronomiczne. Wygląda na to, że branża mieszkaniowa będzie się stabilnie rozwijać ze względu na strukturalne potrzeby w społeczeństwie i niedobory, a dodatkowym impulsem będą tu inwestorzy instytucjonalni, którzy widzą w Polsce duży potencjał.

    W ciągu 11 miesięcy 2020 roku banki i SKOK-i udzieliły 199,3 tys. kredytów mieszkaniowych, co oznacza spadek w ujęciu rocznym o 9,5 proc. na kwotę 57,92 mld zł (spadek tylko o 3,4 proc.). Wynika z tego, że wzrosły kwoty kredytów. Jak wskazuje Biuro Informacji Kredytowej, w okresie styczeń–listopad 2020 roku już 48,1 proc. wartości udzielonych kredytów dotyczyło przedziału kwotowego powyżej 350 tys. zł. Jest to informacja spójna z przypuszczeniami, że na rynku poszukiwane będą (czy to na własny użytek, czy na wynajem) mieszkania o większej liczbie pomieszczeń, tak by każdy z domowników miał miejsce do zdalnej pracy lub nauki.

    Jednocześnie z danych GUS wynika, że zmiany w liczbie mieszkań oddanych do użytkowania, tych, których budowę rozpoczęto, oraz tych, na których budowę wydano pozwolenie lub których zamiar budowy zgłoszono, są zaledwie jednocyfrowe – między styczniem a listopadem było to odpowiednio +6,0 proc., -6,6 proc. oraz -2,8 proc.

    Kowalski, który ma oszczędności, nie będzie już patrzył na to, czy najem przynosi mu jakieś korzyści, tylko czy nie ochronić się przed inflacją i nie ulokować oszczędności w nieruchomości, nawet jeśli nie będą generowały zwrotów z najmu – przewiduje prezes OPG Property Professionals. – Najem instytucjonalny na rynku mieszkaniowym na pewno będzie rósł, bo on jest w bardzo początkowej formie, czyli mieszkania na wynajem mogą zyskać również dzięki temu, że banki będą stawiały większe przeszkody w zdobyciu kredytu hipotecznego.

    Inwestorzy mają od miesięcy problem ze znalezieniem inwestycji, która nie tyle da zarobić, co przynajmniej nie przyniesie realnych strat. Zerowe stopy procentowe (od końca maja referencyjna jest na poziomie 0,1 proc.) sprawiają, że oprocentowanie depozytów oferowane przez banki jest bardzo niskie i w zależności od okresu, na jaki klient powierza bankowi pieniądze, wynosi ok. 1 proc., a w większości banków mniej. Przy inflacji oscylującej wokół 3 proc. oznacza to realne straty. Inwestowanie w obligacje przy niskich rentownościach (czyli wysokich cenach) również nie daje perspektywy zarobku, zaś akcje jako aktywo ryzykowne odstrasza wielu posiadaczy oszczędności. Warszawska giełda ponadto radzi sobie słabo na tle innych parkietów, głównie ze względu na skład indeksu największych spółek. Dlatego też inwestujący szukają szans na rynku nieruchomości.

      Wojciech M. Amaro: Zamknięcie gastronomii zostawi za sobą wiele trupów. Otwieranie lokali mimo obostrzeń to krzyk rozpaczy, dlatego trudno to oceniać

    Źródło: https://biznes.newseria.pl/news/pandemia-odcisnela-swoje,p264564656